Mimo chłodnych ostatnio dni, Basia jest na spacerze codziennie. Sądzę, że dzięki temu nabierze odporności na wszystkie wstrętne choroby ;) mam przynajmniej taka nadzieję... Wychodzę z domu do - 10 stopni... jak będzie zimniej, to juz się powstrzymam ;/ W końcu poza karmieniem piersią i zmianą pieluch, trzeba jakiś sport jeszcze uprawiać ;))
A w niedzielę na spacerze byliśmy razem z tatusiem ;)
"mam przynajmniej taka nadzieję ..."
OdpowiedzUsuńBardzo masz poprawną nadzieję Dorotko :)
Zawsze kibicuję takiemu postępowaniu :)
Przesyłam pozdrowienia
łoo matko ile u Was śniegu!!
OdpowiedzUsuńMonika, nie wiem kim jesteś i skąd się wziełaś, ale dziękuję, że zawsze mnie wspierasz na duchu ;) kilka razy już się spotkałam z negatywnym komentarzem jakiejś starszawej babci, że jak można w takie mrozy z dzieckiem wychodzić.. a ja myślę,że bardziej szkodzi zkiszone powietrze w domu niż te "zmrożone" na dworzu
OdpowiedzUsuńMarta a u was śniegu nie ma??? u nas zaspy po kolana. A zdjęcie zrobione na górce koło naszego domku. omawialiśmy z wojtkiem wypad na snowboard, ale najbliższy chyba będzie właśnie na tą górkę ;))
Dorota, trafiłam tutaj poprzez bloga Ani i Oli :)
OdpowiedzUsuńSiłą rzeczy w nim uczestnicząc przejęłam też kibicowawnie Waszej trójce.
A wspieram, bo po prostu to popieram.
Mam takie podejście a zgorzkniałe stare panny i babciowanie na siłę mam ... gdzieś :)
"To ja jestem matką" nie zawsze z oczekiwanym efektem, ale działa
Nie jestem w 100% za brytyjskim hartowaniem dzieci, ale trzymanie ich w puszce w tych wszystkich szalejących drobnoustrojach jest na pewno gorsze od kilkunastominutowego spaceru na świeżym choć mroźnym powietrzu
Co dziecku wyjdzie na zdrowie? Zaręczam, że to drugie