wtorek, 22 lutego 2011

Niedzielny spacerek

Mimo chłodnych ostatnio dni, Basia jest na spacerze codziennie. Sądzę, że dzięki temu nabierze odporności na wszystkie wstrętne choroby ;) mam przynajmniej taka nadzieję... Wychodzę z domu do - 10 stopni... jak będzie zimniej, to juz się powstrzymam ;/ W końcu poza karmieniem piersią i zmianą pieluch, trzeba jakiś sport jeszcze uprawiać ;))

A w niedzielę na spacerze byliśmy razem z tatusiem ;)

4 komentarze:

  1. "mam przynajmniej taka nadzieję ..."
    Bardzo masz poprawną nadzieję Dorotko :)
    Zawsze kibicuję takiemu postępowaniu :)
    Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. łoo matko ile u Was śniegu!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Monika, nie wiem kim jesteś i skąd się wziełaś, ale dziękuję, że zawsze mnie wspierasz na duchu ;) kilka razy już się spotkałam z negatywnym komentarzem jakiejś starszawej babci, że jak można w takie mrozy z dzieckiem wychodzić.. a ja myślę,że bardziej szkodzi zkiszone powietrze w domu niż te "zmrożone" na dworzu

    Marta a u was śniegu nie ma??? u nas zaspy po kolana. A zdjęcie zrobione na górce koło naszego domku. omawialiśmy z wojtkiem wypad na snowboard, ale najbliższy chyba będzie właśnie na tą górkę ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dorota, trafiłam tutaj poprzez bloga Ani i Oli :)
    Siłą rzeczy w nim uczestnicząc przejęłam też kibicowawnie Waszej trójce.

    A wspieram, bo po prostu to popieram.
    Mam takie podejście a zgorzkniałe stare panny i babciowanie na siłę mam ... gdzieś :)
    "To ja jestem matką" nie zawsze z oczekiwanym efektem, ale działa

    Nie jestem w 100% za brytyjskim hartowaniem dzieci, ale trzymanie ich w puszce w tych wszystkich szalejących drobnoustrojach jest na pewno gorsze od kilkunastominutowego spaceru na świeżym choć mroźnym powietrzu
    Co dziecku wyjdzie na zdrowie? Zaręczam, że to drugie

    OdpowiedzUsuń