poniedziałek, 14 lutego 2011

4 tygodnie

Dziś mijają cztery tygodnie, odkąd przeżylam jednocześnie największy koszmar ( poród) i jednocześnie najwspanialszą chwilę w swoim życiu ( "wyplucie" Basiulki na świat ). To straszne przeżyc dwa tak bardzo skrajne uczucia na raz...a jednak możliwe. Pewnie dlatego mlode matki są w lekkim szoku po porodzie.. Teraz jednak wiem,że oplacało się, choć do powtórki ciężko będzie mnie namówić. Kocham tą naszą kruszynkę. Z newsów medycznych : Basia przybrała kilogram od czasu wyjścia ze szpitala. Jest małą kluseczką. Apetytu też jej nie brakuje ;) Niedługo czekają nas szczepienia ;/// Poza tym zdrowa, zdrowa i jeszcze raz zdrowa ;))) a to cieszy najbardziej. Nadal bardzo lubi wychodzić na spacery, uwielbia się przytulać do taty i mamy ( chociaż rodzice za to na nas krzyczą, robimy to potajemnie tylko w pokoju ;)) ) Basia uwielbia też kąpiele - nawet po kąpieli cierpliwie czeka aż ją wysmarujemy wszystkimi mazidłami, może nawet polubiła te czynności. Co lepsze.. my jako rodzice niemal bezbłędnie nauczyliśmy się rozróżniać rodzaje płaczu, które kiedyś wydawaly się za każdym razem takie same...Dużo by tu jeszcze opowiadać.. i nie to żebym była tylko super zadowolona z nowych obowiązków, bo przyznam, że wolę jak Basia śpi (można dużo rzeczy zrobić ), lubię też wyrwać się choć na 10 minut z domu, nie słyszeć płaczu ani pojękiwań świadczących o jakimkolwiek niezadowoleniu dziecka.... Szybko zapominam o tych ciężkich chwilach, bo uwielbiam każdą chwilę spędzoną z Basią, a najbardziej te, w których widzę zadowolenie w jej malutkich oczkach.


Ostatnio bardzo lubi przytulać się do pieluch tetrowych, czasami zaczyna je ssać jak nie ma smoczka i cycusia ;)))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz